czwartek, 4 października 2018

Porcelana Carnalla

Serwis Carnalla
Chyba żaden inny zestaw porcelanowy nie ma takiej wartości dla historii regionu jak Serwis Carnalla. Rudolph von Carnall – urzędnik i dyrektor szkoły górniczej w Tarnowskich Górach – otrzymał go w 1844 r. od swoich uczniów, kiedy po blisko 20 latach pracy na Górnym Śląsku przeprowadzał się do Zagłębia Ruhry. Na 12 filiżankach, które stanowią komplet wraz z dzbankiem na herbatę, mlecznikiem i misą, znalazły się barwne miniatury z widokami obiektów związanych z tarnogórskim górnictwem. To budynki urzędu górniczego i szkoły górniczej, dom Carnalla, okoliczne kopalnie rud ołowiu oraz cynku, a także związane z nimi zakłady przeróbcze. Wizerunki te miały przypominać Carnallowi miejsca i osoby, z którymi był zawodowo związany. Dziś przypominają wszystkim o przodującej roli Tarnowskich Gór w procesie industrializacji regionu. Po 140 latach serwis trafił do Niemieckiego Muzeum Górnictwa w Bochum (Deutsches Bergbau-Museum Bochum). Od końca września 2018 roku do marca 2019 roku można oglądać go w Muzeum w Tarnowskich Górach. To pierwsza prezentacja Serwisu Carnalla w Polsce. (1804-1874)Pruski inżynier, geolog, nauczyciel oraz inicjator budowy wielu ważnych obiektów przemysłowych na Górnym Śląsku. Do Tarnowskich Gór został skierowany w 1825 r. Pracował w Królewskim Górnośląskim Urzędzie Górniczym (Königliche Oberschlesische Bergamt), nadzorował m.in. budowę Głębokiej Sztolni Fryderyk (Tiefer Friedrichstollen) oraz założył centralną płuczkę rud kopalni Fryderyk (Friedrichsgrube). Dzięki niemu w 1839 r. odrodziła się tutejsza Górnośląska Szkoła Górnicza (Oberschlesische Bergschule), która wykształciła wielu górnośląskich urzędników kopalnianych. Wśród nich byli m.in. twórcy miasta Katowice: Franz Winckler i Friedrich Wilhelm Grundmann. W 1844 r. Carnall otrzymał awans i został przeniesiony do pracy w Bonn, a później do Berlina. Zanim opuścił Tarnowskie Góry, 23 uczniów reaktywowanej przez niego szkoły podarowało mu słynny serwis, zdobiony widokami miejsc w Tarnowskich Górach i okolicy związanych z górnictwem. Dziś część z nich to obiekty światowego dziedzictwa z Listy UNESCO. W latach 1856–1861 Carnall pełnił urząd dyrektora Wyższego Urzędu Górniczego (Oberbergamt) we Wrocławiu. Był autorem wielu opracowań i map dotyczących górnictwa i geologii. W uznaniu jego zasług, jeden z minerałów – karnalit – nazwano od jego nazwiska. W 1844 roku, kiedy już było wiadomo, że dyrektor odchodzi, by w Bonn objąć pierwszą z odpowiedzialnych rządowych funkcji, uczniowie podarowali mu serwis do herbaty, z dedykacjami i wymalowanymi widokami i charakterystycznymi budowlami Tarnowskich Gór. Po jego śmierci serwis trafił do muzeum w Bonn, a później do Muzeum Górnictwa w Bochum, gdzie można go oglądać. To wydarzenie, ten prezent, to temat na grubą książkę. Skorzystał z niego Reiner Slotta, dyrektor tegoż muzeum, który w 1984 roku napisał książkę „Serwis Carnalla”. Jak można się domyślać, nie jest to opis urody filiżanek, dzbanka i czajnika. Jest to kopalnia wiadomości o obdarowanym, o jego szkole i uczniach, o Tarnowskich Górach i okolicach, o górnictwie i przemyśle górnośląskim.

środa, 3 października 2018

Sensoryczna Wieś Opolska

Młyn wodny - plansza tyflograficzna
Zmysły, które są dla nas tak ważne, sprawiają że nie zawsze potrafimy w całości korzystać z ich dobrodziejstw, najzwyczajniej je zagłuszamy w codziennym życiu. Sensoryczna wieś opolska – gość niepełnosprawny w muzeum, to projekt dotyczący ograniczenia w dostępie do kultury dla osób z dysfunkcją wzroku. Fundacja Szansa dla Osób Niewidomych, pragnie poczynić kroki w kierunku ich zniewolenia wraz z Ministerstwem Dziedzictwa Narodowego i Kultury oraz władzami miasta Opola. Fundacja Szansa została założona 1992 roku, przez niewidomych i ich widzących przyjaciół. Główne cele fundacji skupiają się na wspieraniu osób, które straciły wzrok, a medycyna nie daje już im nadziei. Fundacja Szansa ma za zadanie, aby dorównać standardem do najlepszych nowinek technicznych dla niewidomych, zrehabilitowaniu ich na poziomie światowym. Beneficjenci fundacji biorą udział w profesjonalnych warsztatach i szkoleniach, otrzymują w trakcie ich trwania niezbędne materiały szkoleniowe, jak chociażby podręczniki dotyczące nowoczesnej rehabilitacji. Posiada ona szesnaście tyflopunktów, w dużych miastach wojewódzkich. Każdy tyflopunkt wyposażony jest w specjalistyczne urządzenia, dzięki którym niewidomi „widzą” więcej m.in: brajlowskie monitory, syntezatory mowy, elektroniczne lupy i udźwiękowione urządzenia codziennego użytku t.j: zegarki, termometry, wagi czy ciśnieniomierze. Beneficjenci fundacji Szansy dla Osób Niewidomych z siedzibą w Katowicach, wraz ze swoim opiekunami uczestniczyli w projekcie Sensoryczna Wieś Opolska 24.09. bieżącego roku. Jednym z planowanych zadań tego projektu było organizowanie bezpłatnych zajęć w miesiącach jesiennych czyli wrzesień - październik tego roku. W ramach 4 godzinnego zwiedzania uczestnicy, podziwiali ekspozycję muzealną oraz wzięli udział w warsztatach kowalstwa. Zajęcia skierowane są do dziesięcioosobowych grup z dysfunkcją wzroku, trwają do końca października. W trakcie zwiedzanie uczestnicy mieli do dyspozycji termo-formowane tyflografiki ekspozycji muzealnej z opisem w języku brajlowskim. Przykładowe plansze koła wodnego z drewna, wiatraku, najbogatszych chat we wsi. Osoby niewidome mogły dotykać w Muzeum Wsi Opolskiej większość obiektów, które znajdują się na jego terenie. Ludzie z dysfunkcją wzroku są chłonni wiedzy, zwracają uwagę na drobiazgi. Mają niesamowicie wyczulony zmysł słuchu, słyszą najmniejszy szmer. Szum wody z koła młyńskiego, iskry wydobywające się z paleniska w pracowni kowala. Warsztaty u kowala, który roztaczał opowieści o swoim zawodzie oraz angażował grupę do udziału w zajęciach. Miły gest, jakim był poczęstunek pieczonych jabłek z dżem z aronii rozgrzał nasze podniebienia w ten wietrzny dzień w jednej z chat. Doświadczyłam tego kiedy byłam na wycieczce z fundacją Szansa, mogłam wtedy im towarzyszyć jak z ciekawością i uśmiechem na twarzy dotykali antycznych mebli, dzierganego obrusu czy oślich uszy w szkolnej ławce. Z pewnością to nie ostatnie spotkanie z tego cyklu:).

Simulacrum ? - Irenusza Walczaka

"Godać - Mówić"
W Centrum Kultury Śląskiej w Nakle Śląskim była prezentowana wystawa prac Ireneusza Walczaka, zatytułowana „Simulacrum?”. Składały się na nią trzy cykle: wcześniejsze „House is my language” i „Multikulti” oraz najnowszy „Loading, please wait…”. Wystawa trwała od 09 kwietnia do 29 maja. Twórczość Walczaka jest próbą zmaterializowania w postaci obrazów istotnych wartości i aktualnych problemów, zwłaszcza w odniesieniu do zmieniającej się rzeczywistości. Wszystkie podejmowane przez artystę tematy realizowane są w cyklach, co daje komfort najpełniejszego wypowiedzenia się i głębokiego wniknięcia w temat. W obrazach Walczaka można odnaleźć tematy i wątki bliskie sercu każdego Ślązaka – tradycje oraz odniesienia do bolesnej i tragicznej przeszłości regionu, do wydarzeń często przemilczanych lub słabo zakorzenionych w pamięci mieszkańców. Jest to bowiem artysta, który nie unika trudnych tematów i sięga po problematykę, od której inni twórcy wolą bezpiecznie trzymać się z daleka. Inną charakterystyczną cechą Ireneusza Walczaka jest potraktowanie języka śląskiego jako elementu sztuki wysokiej (można to zobaczyć na obrazach z cyklu „My house is my language”), a także występowanie przeciwko stereotypom w mówieniu o kulturze i sztuce. Walczak ożywia ten język, każe mu brzmieć w sposób ożywczy i inspirujący, zachowując tradycyjny sposób narracji. Sam autor tak oto definiuje tytuł wystawy: „Simulacrum to ciągłe przebudowanie, tworzenie obrazu, który jest z jednej strony czystą symulacją pozorującą rzeczywistość, a z drugiej – tworzy własną optykę rzeczywistości”. W związku z tym, że autor porusza temat kultury i historii regionu Śląska, do wystawy zostały włączone takie obrazy jak „Etos pracy” i „Obóz Zgoda”, opowiadające o tragicznych wydarzeniach dotyczących całego regionu. Dzieła Walczaka mają oryginalną formę – kształt skrzynki, która uwalnia opowieść z przymusu dwuwymiarowości. Skrzynia jest obrazem wielowymiarowym, a jej boki są tym, czym dla tekstu głównego margines. Profesor Ireneusz Walczak jest absolwentem Wydziału Grafiki w Katowicach oraz ASP w Krakowie z 1988 roku. Aktualnie prowadzi pracownię malarstwa w Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach. Jest laureatem kilkudziesięciu nagród i wyróżnień w krajowych i międzynarodowych konkursach malarskich i graficznych. Otrzymał między innymi Grand Prix Konkursu Malarskiego im. Rafała Pomorskiego w Katowicach, Grand Prix Światowego Triennale Małych Form Graficznych w Chamalieres we Francji i wielokrotnie zdobywał główną nagrodę za pracę roku Związku Polskich Artystów Plastyków w Katowicach. Wziął udział w kilkudziesięciu wystawach zbiorowych na całym świecie, miał też wiele wystaw indywidualnych w prestiżowych galeriach w Polsce i za granicą.
"Orkiestra"

piątek, 14 września 2018

Żyglin Kościół NMP - kiedyś i dziś

Żyglin – kościół pw. Narodzenia NMP
Pamiętam, jako dziecko spędzałam każde wakacje u babci. Moja babcia Klara mieszkała ze swoją rodziną w Żyglinku. Niedzielne uroczyste obiady, wspólne spotkania. Wakacje sprawiały, że było wiele okazji do rodzinnych uroczystości. Jednak najbardziej utkwiły mi wyjścia w niedziele do kościoła oraz cała celebracja z tym związana. Szykowanie się do kościoła trwało już od soboty wieczór, kobiety kręciły włosy na wałki lub papiloty. Mężczyźni czyścili buty, wszystko odprasowane i przyszykowane, żeby następnego niedzielnego poranka, móc iść pokłonić się Panu. Kobiety ubierały się w odświętne sukienki, zakładały najlepszą biżuterie, w pięknych fryzurach szły na randkę z Panem Bogiem, jak kiedyś powiedział któryś ksiądz. Kościół p.w Narodzenia NMP w Żyglinie unosił specyficzny zapach w wewnątrz swoich murów. Spokój i cisza, piękno witraży sprawiały, że nawet mnie jako małej dziewczynie nigdy nie było nudno. Po mszy świętej chodziłam z babcia Klarą na cmentarz, który znajduje się obok kościoła na górce. Tam modliłyśmy się nad grobami zmarłych z naszej rodziny, zapalałyśmy świeczkę. Natomiast historia Kościoła w Żyglinie sięga do roku 1440, o których można przeczytać w księgach biskupa krakowskiego Jana Długosza. Parafia Żyglińska była bardzo rozległa i swoim zasięgiem obejmowała miejscowości w obrębie 15 km. W XVI wieku zapoczątkowano w okolicy górnictwo kruszcowe i przemysł kuźniczy. Według wspomnianego już zapisu kronikarskiego z XVI wieku, pierwszy kościół zbudowano z drewna i poświęcono 7 września 1253 roku. Kościół ten miał spłonąć w listopadzie 1700 roku, a według innych danych został w tymże roku rozebrany. Na tym samym miejscu latach 1703–1705 wystawiono drugi, mniejszy od poprzedniego kościółek . W 1840 roku rozpoczęto budowę obecnego kościoła według popularnego w Prusach stylu arkadowego. Za budulec użyto miejscowy wapień żygliński oraz cegłę. Budową kierował mistrz ciesielski Spohr, a z ramienia parafii patronował jej proboszcz Ignacy Holletzko. Nową świątynię pobłogosławił 24 listopada 1842 roku ks. Antoni Schneiderski z Tarnowskich Gór. We wnętrzu kościoła znalazło się kilka barokowych elementów wyposażenia z poprzedniego kościoła. Zamówiono także nowe obrazy od wrocławskiego malarza Höckera. Dwa boczne ołtarze pobłogosławiono 10 sierpnia 1853 roku. Pierwszy z nich, poświęcony Matce Boskiej, ufundowało Bractwo Wstrzemięźliwości, a drugi, pw. św. Barbary, ufundowali górnicy z radcą górniczym Seidlem na czele. W 1873 roku wybudowano wieżę kościoła. Jej wykonawcami byli mistrz murarski Morawiec, mistrz ciesielski Kocula oraz firma kamieniarska Halbiga z Orzesza. Pracom przewodził ks. proboszcz Karol Klose. Plebanię na planie krzyża wybudowano w 1857 roku. Kościół po gruntownej modernizacji w latach 1979–1982 został poświęcony przez biskupa katowickiego Herberta Bednorza 8 września 1982 roku. W latach 2000–2002 przeprowadzono prace remontowo -rekonstrukcyjne wnętrza kościoła. Odnowione ołtarze poświęcił biskup Gerard Kusz 21 maja 2003 roku. W 2006 roku odnowiono wieżę i elewację kościoła. W latach 2010–2012 między kościołem a cmentarzem zbudowano nową kaplicę przedpogrzebową i wytyczono nową drogę na cmentarz. Na przestrzeni lat z parafii w Żyglinie wyodrębniły się następujące placówki kościelne: Miasteczko Śląskie (lokalia od 1849 roku), Nakło (1894 rok), Jędrysek (1896 rok), Świerklaniec (kuracja w 1929 roku, parafia w 1931 roku) i Brynica (2003 rok). Wraz z powstaniem diecezji gliwickiej w 1992 roku biskup gliwicki Jan Wieczorek 25 czerwca 1992 roku zreorganizował sieć dekanalną diecezji. Jednym z nowych dekanatów został nowy dekanat żygliński. W taki sposób doceniono niejako jedną z najstarszych parafii diecezji oraz jej rolę, jaką pełniła przez lata dla okolicznych parafii, które wzięły z niej swój początek.

Warstwy mroku -Leszek Mądzik

Wernisaż „Warstwy mroku” Leszka Mądzika
Centrum Kultury Śląskiej w Nakle Śląskim prezentowało znakomity zbiór prac artysty Leszka Mądzika. Artysta ten jest założycielem i reżyserem Sceny Plastycznej KUL w Lublinie. To wybitny scenograf, malarz, reżyser, fotograf. Jeden z najwszechstroniejszych polskich twórców, znanych w świecie z sugestywnego i niepodrabianego stylu. Wielokrotnie obdarzany prestiżowymi nagrodami za zasługi dla Kultury w Polsce i za jej granicami. Twórczość artysty ma swoje źródło w dziecięcych doznaniach, przeniósł on je później do swoich dzieł teatralnych, plastycznych, utrwalił w fotografii. Przytacza nam swoje wspomnienia: „Okna mojego domu w Kielcach wychodziły na ulicę, przy której znajdował się szpital i kostnica. Regularnie wychodziły stamtąd pogrzeby na cmentarz. [...] Pamiętam śmierć dwojga dzieci. Zasypała je skarpa piachu. Jedno z nich jeszcze w ustach miało wisienkę”. Główne motywy jego twórczości teatralnej to „sacrum, ciało, odchodzenie, przemijanie, transendencja, biologia i erotyka”. Autorskie (scenariusz, reżyseria, scenografia), jedyne w swoim rodzaju spektakle pozbawione są zwykle słów, a dramaturgię przedstawienia buduje światło, dźwięk oraz ruchoma, pół abstrakcyjna scenografia. Pokazują to w Nakle Śląskim nie tylko fragmenty dekoracji, w tym odrębna (umieszczona w zaciemnionym pomieszczeniu) wystawa „Z mroku”, czyli przestrzeń mroku powstała z fragmentów spektakli „Wilgoć”, „Tchnienie”, „Wędrowne”, ale także fotografie wszystkich spektakli Sceny Plastycznej KUL oraz filmy o Scenie Plastycznej KUL: „Z mroku”, „10 przykazań Leszka Mądzika”, „Dotyk przemijania”, „Lustra”. Artystyczna działalność Mądzika nie ogranicza się jednak tylko do spektakli i scenografii. Jest on także twórcą plakatów oraz autorem fotografii. W plakacie Profesor konfrontuje to, co minione (malarstwo, gotyk, renesans, barok) z współczesnym językiem i symboliką. O swojej fotografii (zdjęcia powstają w czasie podróży z teatrem) powiada, że są „kolekcjonowaniem obrazów, które zawierają w sobie tajemnicę, jakiś komunikat o nas samych bądź naszej relacji z naturą”. W fotografii Leszek Mądzik poszukuje także inspiracji do swoich spektakli. W ramach wystawy „Warstwy mroku” są pokazane zdjęcia z cyklu „Z drogi” - ekspozycja mieści się nie tylko wewnątrz pałacu, ale częściowo plenerowa, na ogrodzeniu wzdłuż drogi, podobnie jak plakaty. Pałac Donnesmarcków w Nakle Śląskim umożliwił artyście kompleksowo przedstawić swój dorobek twórczy od 67 roku, komnaty - stały się pokojami pamięci.

czwartek, 13 września 2018

Rudolf Riedla - Grafiki

Wizje alegoryczne – Rudolfa Riedla. Grafik ze zbiorów Anny i Teodora Segietów.
W Tarnogórskim Muzeum wiosną odbyła się wystawa Grafik ze zbiorów Anny i Teodora Segietów. Mają oni najzasobniejszą kolekcję grafik, rzeźb, obrazów nawiązująca do sztuki ludycznej. Prezentowane grafiki Rudolfa Riedla to zaledwie część zbiorów prac tego artysty. Życiorys Rudolfa Riedla skłania ku refleksji nad tym ile z naszej osobowości zawdzięczamy wychowaniu, bliskim relacjom z opiekunami, środowisku, w którym dorastamy i żyjemy, ludziom, których spotykamy, a ile predyspozycjom, które w sobie odkrywamy. Jakie piętno odciska na nas historia i zmieniające się warunki życia. Co dzieje się, gdy przylegają do nas etykietki i kiedy oceniani jesteśmy przez pryzmat stereotypów. I jak ważne jest, jak to interpretujemy i co robimy. Problem z tożsamością pojawiał się w życiu Rudolfa Riedla wiele razy. Wątpliwości - zarówno otoczenia, jak i jego samego - dotyczyły przede wszystkim narodowości, języka, religii, światopoglądu, przynależności partyjnej, wykształcenia, a także postawy artystycznej. Rudolf Riedel urodził się w 1941 roku w Katowicach. Od 1989 roku mieszka w Niemczech. Wychowywał się w polskich domach dziecka prowadzonych przez siostry zakonne, w których oficjalnie obowiązywała pedagogika socjalistyczna. Jego niemiecko brzmiące imiona i nazwisko utrudniały mu kontakty z rówieśnikami, szczególnie że był to okres tuż po II wojnie światowej. Zanim sam określił siebie samego, określenia przyszły z zewnątrz i często były brutalne. Piętno bycia innym, obcym pozostało mu niestety na całe życie. Wcześnie odkrył w sobie zamiłowanie do malowania i rysowania. Uzdolnienia te pomogła mu rozwinąć siostra szarytka Janina Meissner, absolwentka studiów plastycznych we Lwowie. To dzięki niej zdawał do liceum plastycznego. Na egzaminie wstępnym dano mu jednak do zrozumienia, że jako urodzony na Śląsku powinien pracować w górnictwie lub hutnictwie. I tak się stało. Jego przygoda z grafiką rozpoczęła się w ognisku plastycznym przy Liceum Plastycznym w Katowicach, gdzie pod wpływem Stefana Suberlaka zaczął tworzyć linoryty. W pierwszych pracach ukazywał swoje otoczenie z familokami, hałdami, starzykami, górnikami, oraz motywy religijne, prezentując przy tym niezależność myślenia, ironiczny sposób interpretacji współczesności doprowadzały do konfliktów. W 1989 roku wyjechał do Niemiec, osiadł w Bad Orb, gdzie mieszka do dziś. Powrócił do twórczej pracy w 2005 roku, prezentując już inny styl. Wykonane techniką mieszaną grafiki przesycone symboliką, alegorią, wykorzystują motywy religijne i historyczne. W niemal wszystkich jego pracach obecny jest Śląsk. Jego prace znajdują się w wielu muzeach i kolekcjach.

Wszystkiego dobrego

Wszystkiego Dobrego to tarnogórska grupa wokalna, śpiewająca poezje ks. Jana Twardowskiego.
Wszystkiego Dobrego to tarnogórska czteroosobowa formacja, komponująca muzykę do poezji ks. Jana Twardowskiego. Interpretacja twórczości ks. Jana odbywa się przy dżwiękach bossanowy, poezji śpiewanej z elementami jazzu. Na płycie oraz gościnnie wystepują najwyższej klasy muzycy jazzowi: Arek Skolik (perkusja) oraz Łukasz Kluczniak (sakofon). Trzon zespołu to kwartet niska barwa głosu wokalistki Alicji Czury – Musialik doskonale oddaje interpretacje poezji ks. Jana oraz współbrzmi z liderem zspołu Jackiem Swobodą (wokal, gitara, autor tekstów). Zespół ma także w składzie Radka Mikołajczyka, który uwodzi słuchaczy dżwiękami smyczków, oraz Dominika Sławińskiego, który jest gitarową ostoją. Motywem powstania programu na płytę CD „Po prostu w uwierzyć Niego” było postanowienie lidera zespołu Jacka Swobody; mianowicie Duchowa Adopcja Dziecka Poczętego, do której namówił go zaprzyjazniony ks. Marek. W ramach tego postanowienia ułożył On dżiewięć piosenek po jednej na każdy miesiąc. Tak powstała debiutancka płyta „Po prostu w Niego uwierzyć” zespołu Wszystkiego Dobrego, jej premiera miała miejsce w czerwcu 2015 roku. Została wydana dzięki przychylności edytorki twórczości ks. Jana Twardowskiego Aleksandry Iwanowskiej. Płyta ukazała się także dzięki Edycji św Pawła z Czestochowy. Poczatkowo percepcja sylwetki ks. Jana Twardowskiego i jego poezji przy pracy nad pierwszą płytą, miała dla lidera grupy charakter intuicyjny. Przez ostatni rok stosunek do twórczosći ks. Jana od Biedronki się zmienił diametralnie. Miało na to wpływ przeczytanie w ostatnim czasie „Serce nie do pary” Waldemara Smażka. Największe wrażenie wywarła na Swobodę dwutomowa autobiografia ks. Twardowskiego red. przez p. Aleksandre Iwanowską. Obecnie postać ks. Jana stała się dla niego przewodnikiem, pewnie dlatego jest mu tak blista bo też jest osobą wierzącą. Mysle ze mamy podobna wrazliwość, ja tez pasjonuje się przyrodą i turystyką mówi Swoboda, oczywiście nie w takim stopniu. Mam także słabość do starej architektury sakralnej oraz do ludyczności. Twórczość księdza to nie tylko poezja, również rozważania i homilie. Poznałem go jako humanistę i filozofa mówi J.Swoboda. Po przeczytaniu … w jakim tyglu kulturowym i politycznym przyszło mu żyć,bo przeciez dorastał w okresie międzywojennym. Dojrzewał jako człowiek i poeta w wolnej Polsce, ale przeżył wubuch Powstania Warszawskiego wraz z jego klęska, Zbrodnie Katyńska. Kapłaństwo, które przypadło ks. Twardowskiemu na okres szalejącej komuny, nie zabiło w nim dzieciecej niewinności. Jego poezja jest przepełniona nadzieją i wiarą w drugiego człowieka.

Adam Borowski - spotkanie z Klubem Gazety Polskiej

Tarnogórskie spotkanie z panem Adamem Borowskim odbyło się w grudniu ubiegłego roku na zaproszenie Klubu Gazety Polskiej, w salce Opoka przy kościele w Bobrownikach Ślaskich. Spotkanie rozpoczęto od uroczystego odśpiewania pieśni „Choć burza huczy wokół nas”. Nasz Gość Adam Borowski to legendarny opozycjonista, działacz podziemnej "Solidarności Walczącej", obecnie szef warszawsziego Klubu Gazety Polskiej, oraz honorowy konsul czeczeńskiej Republiki Iczkieri. Działacz społeczny, wydawca Oficyny Volumen. Odznaczony m.in medalem Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczęstwa ( 1993r.) i Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski ( 2006 r.) . Sam siebie nazywa Piłsudczykiem, propagowanie postaw i zachowań patryiotyzmu szczególnie wśród młodego pokolenia to najlepsze co możemy zrobić dla Polski, mówi Borowski. Tematem przewodnim była Rzeczpospolita Polska, tylko ona nasza Ojczyzna jest priorytetem. Polacy "zwykli ludzie" niepodzieleni konfliktami, dla których suwerenność kraju "jest" i "będzie" najważniejsza. Powinniśmy być dumni z naszego narodu, jego dziedzictwa, historii, kultury, trzeba "wiedzieć skąd wyszyliśmy i dokąd zmierzamy". Wspólnota międzynarodowa powinna pamietać, że jesteśmy świadomi swojej tożsamości, a stabilna gospodarka tylko nas umacnia. Poruszone zostały także kwestie: zmiany premiera Polski, realizacja planów przez rząd PiS, ogólny zarys Polski na arenie międzynarodowej oraz budząca wiele emocji reforma wymiaru sprawiedliwości. Gość opowiadał, jak walczył o niepodległą, sprawiedliwą i wolną Polskę - przypomniał swój pobyt w więzieniu (w latach '83 skazany na 6 lat, zwolniony warunkowo '84). Pózniej '85 dołączy jako członek do podziemia "Solidarności Walczącej". Razem z żoną '89 r. stworzyli Oficynę Wydawnictwa "Volumen", w którym opublikował wiele książek dotyczących historii Polski m.in: "Łupaszka", "Młot", "Huzar", "Solidarność XX lat historii", "Solidarność. Droga do niepodległości". "Żołnierze Wyklęci. Antykomunistyczne podziemie zbrojne po 1944 r." (album, w którym po raz pierwszy zaprezentowano kilaset zdjęć żołnierzy podziemia). W podziękowaniu za interesujące spotkanie Adamowi Borowskiemu, przewodniczący Tarnogórskiej sekcji terenowej NSZZ "Solidarność" Jan Jelonek wręczył książkę: "Tarnogórska Solidarność" (1980-1990 IPN, aut: K.Śmieja, red: K. Gwożdżia, S. Rosenbauma). Natomiast w imieniu grupy Oratoryjnej Marek Klementowski, wręczył płyty dvd: Jan Paweł II Oratorium Pielgrzym (tekst: J. Drechsler, muzyka: Michał.T.Malicki, red: Marek Klementowski, ks: Bartosz Podkahajecki, Józef Słodczyk); Droga Krzyżowa Misterium Muzyczne. "Listy na Kresy - Skąd jesteśmy". Sobotnie spotkanie Tarogórskich Klubowiczów Gazety Polskiej obfitowało w pieśni patriotyczne, co wyzwoliło ducha lokalnej wspólnoty. Postać i właściwe wybory jakich dokonał w swoim życiu Adam Borowski, przywraca nam wiarę w Polskę silną, wolną i bezpieczną.

Zza szyby - grafiki Andrzeja Kopka

Zza szyby – Grafiki Andrzeja Kopka
Centrum Kultury Śląskiej w Nakle Śląskim ma zaszczyt zaprosić mieszkańców powiatu tarnogórskiego na wystawę prac Andrzeja Kopki złożyły się dwie ekspozycje: cykl fotografii „Zza szyb” oraz grafiki. „Zza szyby” to cykl fotografii robionych, zza szyby pociągu w czasie jego ostatnich podróży do Centrum Onkologii w Bydgoszczy oraz do Białki Tatrzańskiej. Grafiki wykonywane na zlecenie. Ekspozycja prac będzie trwała do 31.07.18r. Andrzej Kopka (1962 - 2017) - artysta plastyk, absolwent Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie ukończył wydział Grafiki w Katowicach (1990r.). Od 1991 roku należał do Związku Polskich Artystów Plastyków – Okręg Katowice. Andrzej Kopka uprawiał malarstwo i grafikę, był autorem znaków graficznych, kalendarzy, plakatów i bilbordów. Zajmował się komputerowym i oprawą graficzną gazet, książek czy wydawnictw okolicznościowych, ale próbował swych sił także w innych kierunkach sztuki, jak abstrakcjonizm czy surrealizm. Brał udział w wystawach i plenerach, jego prace znajdują się w zbiorach krajowych i za granicą. W latach 2013-2017 współpracował z Centrum Kultury Śląskiej, projektując świetne plakaty, zaproszenia. W 2011 r. otrzymał Nagrodę Starosty Będzińskiego za Osiagnięcia w Dziedzinie Twórczości Artystycznej, Upowszechniania i Ochrony Kultury. Wybrał on, moim zdaniem, najtrudniejszy rodzaj sztuki – sztukę użytkową. (…) Andrzej nigdy nie wysłał swojej pracy na żaden konkurs. Pewnie gdyby to zrobił, jego pracę uznano by za zbyt mało ambitną. Andrzejow nie zależy na splendorach. To, co tworzy otacza nas na co dzień. Jest potrzebne każdemu, komu choć trochę zależy na estetyce otaczających go przedmiotów. (…) Już od momentu nauki w katowickim Liceum Sztuk Plastycznych związał swą twórczość ze sztuką użytkową, w której fascynuje go możliwość powielania prac tak, aby sztuka rzeczywiście trafiła pod strzechy. Jest autorem licznych plakatów, bilbordów, okładek do rozmaitych wydawnictw czy reklam. To on był jednym z założycieli i pierwszych redaktorów „Aktualności Będzińskich”, których jest obecnie redaktorem naczelnym. To on jest autorem wielu graficznych wizerunków m.in. loga 650 – lecia nadania Będzinowi praw miejskich. Jego rysunki satyryczne wypełniały i pewnie będą długo jeszcze wypełniać łamy niejednego wydawnictwa. Jest autorem tak banalnych rzeczy, jak choćby pomoce naukowe dla dzieci, czy ilustracje książkowe dla Wydawnictw Szkolnych i Pedagogicznych. Pewnie dla niektórych artystów to zwykła rutyna, ale nie dla Andrzeja którą każdą pracę traktuje jak wyzwanie.

" Naturalna Tkanina" Aleksandra Richert

Wernisaż „Naturalna Tkanina” Aleksandry Richert w Tarnogórskim Centrum Kultury
Tkaniny są materiałami o niezwyklym rodowodzie historycznym. Pierwszymi, archaicznymi materiałami, które można by dziś uznać za dalekich przodków współczesnych tkanin były plecionki wykonane z rozmaitych włókien zarówno pochodzenia roślinnego, jak i zwierzęcego. Technologia tkacka rozwijała się wraz z powstaniem kolejnych cywilizacji. Używano najrozmaitszych rodzajów surowców od lnu przez konopię, czy wełnę. Swój wkład w historię mieli Egipcjanie, jak i Chińczycy. Pierwsi wpłynęli na rozpowszechnienie się bawełny jako surowca, drudzy odkryli tajemnice hodowli jedwabników dając światu bezcenny jedwab. Warto także zauważyć iż wieki pózniej kamieniem milowym w produkcji materiałów było wprowadzenie włókien syntetycznych, które dawały zupełnie nowe mozliwości. „Naturalna Tkanina” to tytuł wernisażu Aleksandry Richert, która zagościła 17 marca w Galerii Sztuki Współczesnej Przytck. Aleksandra Richert pochodzi z Bydgoszczy. Jest absolwentką Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi. Zajmuje się tkaniną artystyczną oraz tworzeniem obiektów tekstylnych do wnętrz. W pracy z tkaniną zgłębia przestrzeń, grę świateł i cieni, kolory i faktury, a także oddziaływanie na różne zmysły. Swoje prace pokazywała na wystawach krajowych i zagranicznych, jest laureatką kilku nagród. Autorką projektu warsztatów artystyczno-edukacyjnych pod szyldem „Dotknij Tkaniny”, podczas których przybliża pojęcie tkaniny użytkowej. Na wystawie w Tarnogórskim Centrum Kultury pojawiły się prace z trzech ostatnich lat twórczości artystki oraz nowe – przygotowane specjalnie na tę wystawę. Wśród nich są m.in. tkaniny z kolekcji Oceanic-Organic, inspirowane bogactwem podwodnego świata – rafy koralowej, flory mórz i oceanów. Będziemy także podziwiać efekt fascynacji artystki kształtami natury – budową drzew, strukturą liści, ale także krajobrazami widzianymi z lotu ptaka. To właśnie faktura, struktura i tworzenie obiektów – które z każdej strony wyglądają inaczej – są głównym motywem twórczości Aleksandry Richert. Pozwalają one na zanurzenie się w barwach i pobudzenie zmysłów. W studiu artystki powstają unikatowe obiekty tekstylne zarówno do dekoracji wnętrz oraz akcesoria osobiste. Są one nowoczesne, zawadiackie, mają charakter terapeutyczny; są interaktywne, sensoryczne, pełne wrażeń optycznych. Intrygują kształtem i kolorem, czyniąc przestrzeń baśniową oraz zjawiskową. Kuszą, by je dotykać, głaskać skubać, drapać, oglądać z różnych stron. Otulają i dekorują wnętrza, w których przebywamy, a także tłumią dźwięki.

" Żołnierze Niezłomni" - Cześć i chwała Bohaterom

Żołnierze Niezłomni – Cześć i chwała Bohaterom Prelekcja wykładu „ Kwatera Ł – przywracanie pamięci” Magdaleny Duber z Instytutu Pamięci Narodowej z Oddziałem w Katowicach, która odbyła się w Muzeum w Tarnowskich Górach 9 marca. Uświadomiła i przybliżyła historię i okrucieństwo, jakie przeżyli żołnierze niezłomni, mieszkańcom powiatu tarnogórskiego. Żołnierze Niezłomni to żołnierze walczący o wolną Polskę. Po zakończeniu II wojny światowej nie wszyscy złożyli broń. Wciąż byli ludzie, dla których walka o ojczyznę z każdym jej wrogiem stanowiła oczywistość. Tak zostali wychowani. Żołnierze podziemia antykomunistycznego, którzy ocaleli z nierównej walki z komunistyczną władzą. Tych nielicznych, którzy wyszli cało z sowieckich więzień i katowni. Wielokroć spoglądali oni śmierci w oczy, znosili nieludzkie tortury, porzucali domy i rodziny, aby nie dać się złapać. Pokonywali wszelkie przeciwności za sprawą charyzmatycznych dowódców oraz dzięki własnej odwadze, determinacji, sprytowi i poświęceniu. W pierszej części wykładu został omówiony przymusowy pobyt w areszcie żołnierzy. Areszt Rakowiecka 37, na Polu Mokotowskim to miejsce zbrodni, odczłowieczenia. Miejsce to stało się dla młodych mężczyzn, żołnierzy swoistą katownią. Tortury psychiczne i fizyczne, jakim byli poddawani w „ Poczekalni Cudów”, to miejsce gdzie był najbardziej wyszukane tortury, z których mało kto wychodził żywy. W areszcie na Rakowieckiej, wszyscy więżniowie zostali zgładzeni przez NKWD, a 350 osób metodą katyńską czyli strzałem w tył potylicy. Żołnierze bez czci i honoru byli howani w zbiorowych mogiłach, początkowo do '48 r. na Służewcu, pózniej na wojskowych Powązkach. Inicjatorką o przywrócenie pamięci żołnierzy spoczywających na „Kwaterze Ł”, była śp. profesor Barbara Otwinowska żołnierz Armii Krajowej oraz uczestniczka Powstania Warszawskiego. W 2012 r. rozpoczęły się prace archeologiczno – ekshumacyjne realizowane w wyniku Instytutu Pamieci Narodowej oraz Rady Pamieci Walk i Meczeństwa. Kierownikiem prac na „Kwaterze Ł” był Krzysztof Szwagrzyk (IPN Warszawa). Podczas tych prac odkryto, że trzy czwarte straconych żołnierzy była zabita metodą katyńską. Zbeszczeszczone zostały ciała, zrzucane z wysokości, niektóre powiązane, w sposób by się zmieściły, z relacji archeologów oraz rodzin bliskich zmarłych, leżli oni rzędami jeden na drugim w wielkich mogiłach. Przy zmarłych znaleziono medaliki z Matką Boską Kodeńską, która wskazywała, że osoba pochodziła z Podlasia, a także papierośnice, futerał na okulary, pierścionek, grzebień, dzięki tym drobiazgom identyfikacja ciał była łatwiejsza. W wyniku trwania prac ekshumacyjnych do 2017 r. odnaleziono 300 ciał z czego jedną kobiete, zidentyfikowano 50 ciał . Prace nad identyfikacją trwają nadal.