piątek, 14 września 2018
Żyglin Kościół NMP - kiedyś i dziś
Żyglin – kościół pw. Narodzenia NMP
Pamiętam, jako dziecko spędzałam każde wakacje u babci. Moja babcia Klara mieszkała ze swoją rodziną w Żyglinku. Niedzielne uroczyste obiady, wspólne spotkania. Wakacje sprawiały, że było wiele okazji do rodzinnych uroczystości.
Jednak najbardziej utkwiły mi wyjścia w niedziele do kościoła oraz cała celebracja z tym związana. Szykowanie się do kościoła trwało już od soboty wieczór, kobiety kręciły włosy na wałki lub papiloty. Mężczyźni czyścili buty, wszystko odprasowane i przyszykowane, żeby następnego niedzielnego poranka, móc iść pokłonić się Panu. Kobiety ubierały się w odświętne sukienki, zakładały najlepszą biżuterie, w pięknych fryzurach szły na randkę z Panem Bogiem, jak kiedyś powiedział któryś ksiądz. Kościół p.w Narodzenia NMP w Żyglinie unosił specyficzny zapach w wewnątrz swoich murów. Spokój i cisza, piękno witraży sprawiały, że nawet mnie jako małej dziewczynie nigdy nie było nudno. Po mszy świętej chodziłam z babcia Klarą na cmentarz, który znajduje się obok kościoła na górce. Tam modliłyśmy się nad grobami zmarłych z naszej rodziny, zapalałyśmy świeczkę.
Natomiast historia Kościoła w Żyglinie sięga do roku 1440, o których można przeczytać w księgach biskupa krakowskiego Jana Długosza. Parafia Żyglińska była bardzo rozległa i swoim zasięgiem obejmowała miejscowości w obrębie 15 km. W XVI wieku zapoczątkowano w okolicy górnictwo kruszcowe i przemysł kuźniczy.
Według wspomnianego już zapisu kronikarskiego z XVI wieku, pierwszy kościół zbudowano z drewna i poświęcono 7 września 1253 roku. Kościół ten miał spłonąć w listopadzie 1700 roku, a według innych danych został w tymże roku rozebrany. Na tym samym miejscu latach 1703–1705 wystawiono drugi, mniejszy od poprzedniego kościółek . W 1840 roku rozpoczęto budowę obecnego kościoła według popularnego w Prusach stylu arkadowego. Za budulec użyto miejscowy wapień żygliński oraz cegłę. Budową kierował mistrz ciesielski Spohr, a z ramienia parafii patronował jej proboszcz Ignacy Holletzko. Nową świątynię pobłogosławił 24 listopada 1842 roku ks. Antoni Schneiderski z Tarnowskich Gór. We wnętrzu kościoła znalazło się kilka barokowych elementów wyposażenia z poprzedniego kościoła. Zamówiono także nowe obrazy od wrocławskiego malarza Höckera. Dwa boczne ołtarze pobłogosławiono 10 sierpnia 1853 roku. Pierwszy z nich, poświęcony Matce Boskiej, ufundowało Bractwo Wstrzemięźliwości, a drugi, pw. św. Barbary, ufundowali górnicy z radcą górniczym Seidlem na czele. W 1873 roku wybudowano wieżę kościoła. Jej wykonawcami byli mistrz murarski Morawiec, mistrz ciesielski Kocula oraz firma kamieniarska Halbiga z Orzesza. Pracom przewodził ks. proboszcz Karol Klose. Plebanię na planie krzyża wybudowano w 1857 roku. Kościół po gruntownej modernizacji w latach 1979–1982 został poświęcony przez biskupa katowickiego Herberta Bednorza 8 września 1982 roku. W latach 2000–2002 przeprowadzono prace remontowo -rekonstrukcyjne wnętrza kościoła. Odnowione ołtarze poświęcił biskup Gerard Kusz 21 maja 2003 roku. W 2006 roku odnowiono wieżę i elewację kościoła. W latach 2010–2012 między kościołem a cmentarzem zbudowano nową kaplicę przedpogrzebową i wytyczono nową drogę na cmentarz.
Na przestrzeni lat z parafii w Żyglinie wyodrębniły się następujące placówki kościelne: Miasteczko Śląskie (lokalia od 1849 roku), Nakło (1894 rok), Jędrysek (1896 rok), Świerklaniec (kuracja w 1929 roku, parafia w 1931 roku) i Brynica (2003 rok). Wraz z powstaniem diecezji gliwickiej w 1992 roku biskup gliwicki Jan Wieczorek 25 czerwca 1992 roku zreorganizował sieć dekanalną diecezji. Jednym z nowych dekanatów został nowy dekanat żygliński. W taki sposób doceniono niejako jedną z najstarszych parafii diecezji oraz jej rolę, jaką pełniła przez lata dla okolicznych parafii, które wzięły z niej swój początek.
Warstwy mroku -Leszek Mądzik
Wernisaż „Warstwy mroku” Leszka Mądzika
Centrum Kultury Śląskiej w Nakle Śląskim prezentowało znakomity zbiór prac artysty Leszka Mądzika. Artysta ten jest założycielem i reżyserem Sceny Plastycznej KUL w Lublinie. To wybitny scenograf, malarz, reżyser, fotograf. Jeden z najwszechstroniejszych polskich twórców, znanych w świecie z sugestywnego i niepodrabianego stylu. Wielokrotnie obdarzany prestiżowymi nagrodami za zasługi dla Kultury w Polsce i za jej granicami. Twórczość artysty ma swoje źródło w dziecięcych doznaniach, przeniósł on je później do swoich dzieł teatralnych, plastycznych, utrwalił w fotografii. Przytacza nam swoje wspomnienia: „Okna mojego domu w Kielcach wychodziły na ulicę, przy której znajdował się szpital i kostnica. Regularnie wychodziły stamtąd pogrzeby na cmentarz. [...] Pamiętam śmierć dwojga dzieci. Zasypała je skarpa piachu. Jedno z nich jeszcze w ustach miało wisienkę”.
Główne motywy jego twórczości teatralnej to „sacrum, ciało, odchodzenie, przemijanie, transendencja, biologia i erotyka”. Autorskie (scenariusz, reżyseria, scenografia), jedyne w swoim rodzaju spektakle pozbawione są zwykle słów, a dramaturgię przedstawienia buduje światło, dźwięk oraz ruchoma, pół abstrakcyjna scenografia. Pokazują to w Nakle Śląskim nie tylko fragmenty dekoracji, w tym odrębna (umieszczona w zaciemnionym pomieszczeniu) wystawa „Z mroku”, czyli przestrzeń mroku powstała z fragmentów spektakli „Wilgoć”, „Tchnienie”, „Wędrowne”, ale także fotografie wszystkich spektakli Sceny Plastycznej KUL oraz filmy o Scenie Plastycznej KUL: „Z mroku”, „10 przykazań Leszka Mądzika”, „Dotyk przemijania”, „Lustra”.
Artystyczna działalność Mądzika nie ogranicza się jednak tylko do spektakli i scenografii. Jest on także twórcą plakatów oraz autorem fotografii. W plakacie Profesor konfrontuje to, co minione (malarstwo, gotyk, renesans, barok) z współczesnym językiem i symboliką. O swojej fotografii (zdjęcia powstają w czasie podróży z teatrem) powiada, że są „kolekcjonowaniem obrazów, które zawierają w sobie tajemnicę, jakiś komunikat o nas samych bądź naszej relacji z naturą”. W fotografii Leszek Mądzik poszukuje także inspiracji do swoich spektakli. W ramach wystawy „Warstwy mroku” są pokazane zdjęcia z cyklu „Z drogi” - ekspozycja mieści się nie tylko wewnątrz pałacu, ale częściowo plenerowa, na ogrodzeniu wzdłuż drogi, podobnie jak plakaty.
Pałac Donnesmarcków w Nakle Śląskim umożliwił artyście kompleksowo przedstawić swój dorobek twórczy od 67 roku, komnaty - stały się pokojami pamięci.
czwartek, 13 września 2018
Rudolf Riedla - Grafiki
Wizje alegoryczne – Rudolfa Riedla. Grafik ze zbiorów Anny i Teodora Segietów.
W Tarnogórskim Muzeum wiosną odbyła się wystawa Grafik ze zbiorów Anny i Teodora Segietów. Mają oni najzasobniejszą kolekcję grafik, rzeźb, obrazów nawiązująca do sztuki ludycznej. Prezentowane grafiki Rudolfa Riedla to zaledwie część zbiorów prac tego artysty.
Życiorys Rudolfa Riedla skłania ku refleksji nad tym ile z naszej osobowości zawdzięczamy wychowaniu, bliskim relacjom z opiekunami, środowisku, w którym dorastamy i żyjemy, ludziom, których spotykamy, a ile predyspozycjom, które w sobie odkrywamy. Jakie piętno odciska na nas historia i zmieniające się warunki życia. Co dzieje się, gdy przylegają do nas etykietki i kiedy oceniani jesteśmy przez pryzmat stereotypów. I jak ważne jest, jak to interpretujemy i co robimy. Problem z tożsamością pojawiał się w życiu Rudolfa Riedla wiele razy. Wątpliwości - zarówno otoczenia, jak i jego samego - dotyczyły przede wszystkim narodowości, języka, religii, światopoglądu, przynależności partyjnej, wykształcenia, a także postawy artystycznej.
Rudolf Riedel urodził się w 1941 roku w Katowicach. Od 1989 roku mieszka w Niemczech. Wychowywał się w polskich domach dziecka prowadzonych przez siostry zakonne, w których oficjalnie obowiązywała pedagogika socjalistyczna. Jego niemiecko brzmiące imiona i nazwisko utrudniały mu kontakty z rówieśnikami, szczególnie że był to okres tuż po II wojnie światowej. Zanim sam określił siebie samego, określenia przyszły z zewnątrz i często były brutalne. Piętno bycia innym, obcym pozostało mu niestety na całe życie. Wcześnie odkrył w sobie zamiłowanie do malowania i rysowania. Uzdolnienia te pomogła mu rozwinąć siostra szarytka Janina Meissner, absolwentka studiów plastycznych we Lwowie. To dzięki niej zdawał do liceum plastycznego. Na egzaminie wstępnym dano mu jednak do zrozumienia, że jako urodzony na Śląsku powinien pracować w górnictwie lub hutnictwie. I tak się stało. Jego przygoda z grafiką rozpoczęła się w ognisku plastycznym przy Liceum Plastycznym w Katowicach, gdzie pod wpływem Stefana Suberlaka zaczął tworzyć linoryty. W pierwszych pracach ukazywał swoje otoczenie z familokami, hałdami, starzykami, górnikami, oraz motywy religijne, prezentując przy tym niezależność myślenia, ironiczny sposób interpretacji współczesności doprowadzały do konfliktów. W 1989 roku wyjechał do Niemiec, osiadł w Bad Orb, gdzie mieszka do dziś. Powrócił do twórczej pracy w 2005 roku, prezentując już inny styl. Wykonane techniką mieszaną grafiki przesycone symboliką, alegorią, wykorzystują motywy religijne i historyczne. W niemal wszystkich jego pracach obecny jest Śląsk. Jego prace znajdują się w wielu muzeach i kolekcjach.
Wszystkiego dobrego
Wszystkiego Dobrego to tarnogórska grupa wokalna, śpiewająca poezje ks. Jana Twardowskiego.
Wszystkiego Dobrego to tarnogórska czteroosobowa formacja, komponująca muzykę do poezji ks. Jana Twardowskiego. Interpretacja twórczości ks. Jana odbywa się przy dżwiękach bossanowy, poezji śpiewanej z elementami jazzu. Na płycie oraz gościnnie wystepują najwyższej klasy muzycy jazzowi: Arek Skolik (perkusja) oraz Łukasz Kluczniak (sakofon). Trzon zespołu to kwartet niska barwa głosu wokalistki Alicji Czury – Musialik doskonale oddaje interpretacje poezji ks. Jana oraz współbrzmi z liderem zspołu Jackiem Swobodą (wokal, gitara, autor tekstów). Zespół ma także w składzie Radka Mikołajczyka, który uwodzi słuchaczy dżwiękami smyczków, oraz Dominika Sławińskiego, który jest gitarową ostoją. Motywem powstania programu na płytę CD „Po prostu w uwierzyć Niego” było postanowienie lidera zespołu Jacka Swobody; mianowicie Duchowa Adopcja Dziecka Poczętego, do której namówił go zaprzyjazniony ks. Marek. W ramach tego postanowienia ułożył On dżiewięć piosenek po jednej na każdy miesiąc. Tak powstała debiutancka płyta „Po prostu w Niego uwierzyć” zespołu Wszystkiego Dobrego, jej premiera miała miejsce w czerwcu 2015 roku. Została wydana dzięki przychylności edytorki twórczości ks. Jana Twardowskiego Aleksandry Iwanowskiej. Płyta ukazała się także dzięki Edycji św Pawła z Czestochowy.
Poczatkowo percepcja sylwetki ks. Jana Twardowskiego i jego poezji przy pracy nad pierwszą płytą, miała dla lidera grupy charakter intuicyjny. Przez ostatni rok stosunek do twórczosći ks. Jana od Biedronki się zmienił diametralnie. Miało na to wpływ przeczytanie w ostatnim czasie „Serce nie do pary” Waldemara Smażka. Największe wrażenie wywarła na Swobodę dwutomowa autobiografia ks. Twardowskiego red. przez p. Aleksandre Iwanowską. Obecnie postać ks. Jana stała się dla niego przewodnikiem, pewnie dlatego jest mu tak blista bo też jest osobą wierzącą. Mysle ze mamy podobna wrazliwość, ja tez pasjonuje się przyrodą i turystyką mówi Swoboda, oczywiście nie w takim stopniu. Mam także słabość do starej architektury sakralnej oraz do ludyczności.
Twórczość księdza to nie tylko poezja, również rozważania i homilie. Poznałem go jako humanistę i filozofa mówi J.Swoboda. Po przeczytaniu … w jakim tyglu kulturowym i politycznym przyszło mu żyć,bo przeciez dorastał w okresie międzywojennym. Dojrzewał jako człowiek i poeta w wolnej Polsce, ale przeżył wubuch Powstania Warszawskiego wraz z jego klęska, Zbrodnie Katyńska. Kapłaństwo, które przypadło ks. Twardowskiemu na okres szalejącej komuny, nie zabiło w nim dzieciecej niewinności. Jego poezja jest przepełniona nadzieją i wiarą w drugiego człowieka.
Adam Borowski - spotkanie z Klubem Gazety Polskiej
Tarnogórskie spotkanie z panem Adamem Borowskim odbyło się w grudniu ubiegłego roku na zaproszenie Klubu Gazety Polskiej, w salce Opoka przy kościele w Bobrownikach Ślaskich. Spotkanie rozpoczęto od uroczystego odśpiewania pieśni „Choć burza huczy wokół nas”.
Nasz Gość Adam Borowski to legendarny opozycjonista, działacz podziemnej "Solidarności Walczącej", obecnie szef warszawsziego Klubu Gazety Polskiej, oraz honorowy konsul czeczeńskiej Republiki Iczkieri. Działacz społeczny, wydawca Oficyny Volumen. Odznaczony m.in medalem Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczęstwa ( 1993r.) i Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski ( 2006 r.) .
Sam siebie nazywa Piłsudczykiem, propagowanie postaw i zachowań patryiotyzmu szczególnie wśród młodego pokolenia to najlepsze co możemy zrobić dla Polski, mówi Borowski.
Tematem przewodnim była Rzeczpospolita Polska, tylko ona nasza Ojczyzna jest priorytetem. Polacy "zwykli ludzie" niepodzieleni konfliktami, dla których suwerenność kraju "jest" i "będzie" najważniejsza. Powinniśmy być dumni z naszego narodu, jego dziedzictwa, historii, kultury, trzeba "wiedzieć skąd wyszyliśmy i dokąd zmierzamy". Wspólnota międzynarodowa powinna pamietać, że jesteśmy świadomi swojej tożsamości, a stabilna gospodarka tylko nas umacnia.
Poruszone zostały także kwestie: zmiany premiera Polski, realizacja planów przez rząd PiS, ogólny zarys Polski na arenie międzynarodowej oraz budząca wiele emocji reforma wymiaru sprawiedliwości.
Gość opowiadał, jak walczył o niepodległą, sprawiedliwą i wolną Polskę - przypomniał swój pobyt w więzieniu (w latach '83 skazany na 6 lat, zwolniony warunkowo '84). Pózniej '85 dołączy jako członek do podziemia "Solidarności Walczącej".
Razem z żoną '89 r. stworzyli Oficynę Wydawnictwa "Volumen", w którym opublikował wiele książek dotyczących historii Polski m.in: "Łupaszka", "Młot", "Huzar", "Solidarność XX lat historii", "Solidarność. Droga do niepodległości". "Żołnierze Wyklęci. Antykomunistyczne podziemie zbrojne po 1944 r." (album, w którym po raz pierwszy zaprezentowano kilaset zdjęć żołnierzy podziemia).
W podziękowaniu za interesujące spotkanie Adamowi Borowskiemu, przewodniczący Tarnogórskiej sekcji terenowej NSZZ "Solidarność" Jan Jelonek wręczył książkę: "Tarnogórska Solidarność" (1980-1990 IPN, aut: K.Śmieja, red: K. Gwożdżia, S. Rosenbauma). Natomiast w
imieniu grupy Oratoryjnej Marek Klementowski, wręczył płyty dvd: Jan Paweł II Oratorium Pielgrzym (tekst: J. Drechsler, muzyka: Michał.T.Malicki, red: Marek Klementowski, ks: Bartosz Podkahajecki, Józef Słodczyk); Droga Krzyżowa Misterium Muzyczne. "Listy na Kresy - Skąd jesteśmy".
Sobotnie spotkanie Tarogórskich Klubowiczów Gazety Polskiej obfitowało w pieśni patriotyczne, co wyzwoliło ducha lokalnej wspólnoty. Postać i właściwe wybory jakich dokonał w swoim życiu Adam Borowski, przywraca nam wiarę w Polskę silną, wolną i bezpieczną.
Zza szyby - grafiki Andrzeja Kopka
Zza szyby – Grafiki Andrzeja Kopka
Centrum Kultury Śląskiej w Nakle Śląskim ma zaszczyt zaprosić mieszkańców powiatu tarnogórskiego na wystawę prac Andrzeja Kopki złożyły się dwie ekspozycje: cykl fotografii „Zza szyb” oraz grafiki. „Zza szyby” to cykl fotografii robionych, zza szyby pociągu w czasie jego ostatnich podróży do Centrum Onkologii w Bydgoszczy oraz do Białki Tatrzańskiej. Grafiki wykonywane na zlecenie. Ekspozycja prac będzie trwała do 31.07.18r.
Andrzej Kopka (1962 - 2017) - artysta plastyk, absolwent Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie ukończył wydział Grafiki w Katowicach (1990r.). Od 1991 roku należał do Związku Polskich Artystów Plastyków – Okręg Katowice. Andrzej Kopka uprawiał malarstwo i grafikę, był autorem znaków graficznych, kalendarzy, plakatów i bilbordów. Zajmował się komputerowym i oprawą graficzną gazet, książek czy wydawnictw okolicznościowych, ale próbował swych sił także w innych kierunkach sztuki, jak abstrakcjonizm czy surrealizm. Brał udział w wystawach i plenerach, jego prace znajdują się w zbiorach krajowych i za granicą. W latach 2013-2017 współpracował z Centrum Kultury Śląskiej, projektując świetne plakaty, zaproszenia. W 2011 r. otrzymał Nagrodę Starosty Będzińskiego za Osiagnięcia w Dziedzinie Twórczości Artystycznej, Upowszechniania i Ochrony Kultury.
Wybrał on, moim zdaniem, najtrudniejszy rodzaj sztuki – sztukę użytkową. (…) Andrzej nigdy nie wysłał swojej pracy na żaden konkurs. Pewnie gdyby to zrobił, jego pracę uznano by za zbyt mało ambitną. Andrzejow nie zależy na splendorach. To, co tworzy otacza nas na co dzień. Jest potrzebne każdemu, komu choć trochę zależy na estetyce otaczających go przedmiotów. (…) Już od momentu nauki w katowickim Liceum Sztuk Plastycznych związał swą twórczość ze sztuką użytkową, w której fascynuje go możliwość powielania prac tak, aby sztuka rzeczywiście trafiła pod strzechy.
Jest autorem licznych plakatów, bilbordów, okładek do rozmaitych wydawnictw czy reklam. To on był jednym z założycieli i pierwszych redaktorów „Aktualności Będzińskich”, których jest obecnie redaktorem naczelnym. To on jest autorem wielu graficznych wizerunków m.in. loga 650 – lecia nadania Będzinowi praw miejskich. Jego rysunki satyryczne wypełniały i pewnie będą długo jeszcze wypełniać łamy niejednego wydawnictwa. Jest autorem tak banalnych rzeczy, jak choćby pomoce naukowe dla dzieci, czy ilustracje książkowe dla Wydawnictw Szkolnych i Pedagogicznych. Pewnie dla niektórych artystów to zwykła rutyna, ale nie dla Andrzeja którą każdą pracę traktuje jak wyzwanie.
" Naturalna Tkanina" Aleksandra Richert
Wernisaż „Naturalna Tkanina” Aleksandry Richert w Tarnogórskim Centrum Kultury
Tkaniny są materiałami o niezwyklym rodowodzie historycznym. Pierwszymi, archaicznymi materiałami, które można by dziś uznać za dalekich przodków współczesnych tkanin były plecionki wykonane z rozmaitych włókien zarówno pochodzenia roślinnego, jak i zwierzęcego. Technologia tkacka rozwijała się wraz z powstaniem kolejnych cywilizacji. Używano najrozmaitszych rodzajów surowców od lnu przez konopię, czy wełnę.
Swój wkład w historię mieli Egipcjanie, jak i Chińczycy. Pierwsi wpłynęli na rozpowszechnienie się bawełny jako surowca, drudzy odkryli tajemnice hodowli jedwabników dając światu bezcenny jedwab. Warto także zauważyć iż wieki pózniej kamieniem milowym w produkcji materiałów było wprowadzenie włókien syntetycznych, które dawały zupełnie nowe mozliwości.
„Naturalna Tkanina” to tytuł wernisażu Aleksandry Richert, która zagościła 17 marca w Galerii Sztuki Współczesnej Przytck. Aleksandra Richert pochodzi z Bydgoszczy. Jest absolwentką Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi. Zajmuje się tkaniną artystyczną oraz tworzeniem obiektów tekstylnych do wnętrz. W pracy z tkaniną zgłębia przestrzeń, grę świateł i cieni, kolory i faktury, a także oddziaływanie na różne zmysły. Swoje prace pokazywała na wystawach krajowych i zagranicznych, jest laureatką kilku nagród. Autorką projektu warsztatów artystyczno-edukacyjnych pod szyldem „Dotknij Tkaniny”, podczas których przybliża pojęcie tkaniny użytkowej.
Na wystawie w Tarnogórskim Centrum Kultury pojawiły się prace z trzech ostatnich lat twórczości artystki oraz nowe – przygotowane specjalnie na tę wystawę. Wśród nich są m.in. tkaniny z kolekcji Oceanic-Organic, inspirowane bogactwem podwodnego świata – rafy koralowej, flory mórz i oceanów. Będziemy także podziwiać efekt fascynacji artystki kształtami natury – budową drzew, strukturą liści, ale także krajobrazami widzianymi z lotu ptaka. To właśnie faktura, struktura i tworzenie obiektów – które z każdej strony wyglądają inaczej – są głównym motywem twórczości Aleksandry Richert. Pozwalają one na zanurzenie się w barwach i pobudzenie zmysłów. W studiu artystki powstają unikatowe obiekty tekstylne zarówno do dekoracji wnętrz oraz akcesoria osobiste. Są one nowoczesne, zawadiackie, mają charakter terapeutyczny; są interaktywne, sensoryczne, pełne wrażeń optycznych. Intrygują kształtem i kolorem, czyniąc przestrzeń baśniową oraz zjawiskową. Kuszą, by je dotykać, głaskać skubać, drapać, oglądać z różnych stron. Otulają i dekorują wnętrza, w których przebywamy, a także tłumią dźwięki.
" Żołnierze Niezłomni" - Cześć i chwała Bohaterom
Żołnierze Niezłomni – Cześć i chwała Bohaterom
Prelekcja wykładu „ Kwatera Ł – przywracanie pamięci” Magdaleny Duber z Instytutu Pamięci Narodowej z Oddziałem w Katowicach, która odbyła się w Muzeum w Tarnowskich Górach 9 marca. Uświadomiła i przybliżyła historię i okrucieństwo, jakie przeżyli żołnierze niezłomni, mieszkańcom powiatu tarnogórskiego.
Żołnierze Niezłomni to żołnierze walczący o wolną Polskę. Po zakończeniu II wojny światowej nie wszyscy złożyli broń. Wciąż byli ludzie, dla których walka o ojczyznę z każdym jej wrogiem stanowiła oczywistość. Tak zostali wychowani.
Żołnierze podziemia antykomunistycznego, którzy ocaleli z nierównej walki z komunistyczną władzą. Tych nielicznych, którzy wyszli cało z sowieckich więzień i katowni. Wielokroć spoglądali oni śmierci w oczy, znosili nieludzkie tortury, porzucali domy i rodziny, aby nie dać się złapać. Pokonywali wszelkie przeciwności za sprawą charyzmatycznych dowódców oraz dzięki własnej odwadze, determinacji, sprytowi i poświęceniu.
W pierszej części wykładu został omówiony przymusowy pobyt w areszcie żołnierzy. Areszt Rakowiecka 37, na Polu Mokotowskim to miejsce zbrodni, odczłowieczenia. Miejsce to stało się dla młodych mężczyzn, żołnierzy swoistą katownią. Tortury psychiczne i fizyczne, jakim byli poddawani w „ Poczekalni Cudów”, to miejsce gdzie był najbardziej wyszukane tortury, z których mało kto wychodził żywy. W areszcie na Rakowieckiej, wszyscy więżniowie zostali zgładzeni przez NKWD, a 350 osób metodą katyńską czyli strzałem w tył potylicy.
Żołnierze bez czci i honoru byli howani w zbiorowych mogiłach, początkowo do '48 r. na Służewcu, pózniej na wojskowych Powązkach.
Inicjatorką o przywrócenie pamięci żołnierzy spoczywających na „Kwaterze Ł”, była śp. profesor Barbara Otwinowska żołnierz Armii Krajowej oraz uczestniczka Powstania Warszawskiego. W 2012 r. rozpoczęły się prace archeologiczno – ekshumacyjne realizowane w wyniku Instytutu Pamieci Narodowej oraz Rady Pamieci Walk i Meczeństwa. Kierownikiem prac na „Kwaterze Ł” był Krzysztof Szwagrzyk (IPN Warszawa). Podczas tych prac odkryto, że trzy czwarte straconych żołnierzy była zabita metodą katyńską. Zbeszczeszczone zostały ciała, zrzucane z wysokości, niektóre powiązane, w sposób by się zmieściły, z relacji archeologów oraz rodzin bliskich zmarłych, leżli oni rzędami jeden na drugim w wielkich mogiłach. Przy zmarłych znaleziono medaliki z Matką Boską Kodeńską, która wskazywała, że osoba pochodziła z Podlasia, a także papierośnice, futerał na okulary, pierścionek, grzebień, dzięki tym drobiazgom identyfikacja ciał była łatwiejsza. W wyniku trwania prac ekshumacyjnych do 2017 r. odnaleziono 300 ciał z czego jedną kobiete, zidentyfikowano 50 ciał . Prace nad identyfikacją trwają nadal.
środa, 12 września 2018
Elżbieta Zawacka -jedyna kobieta wśród Cichociemnych, uczestniczka Powstania Warszawskiego
Generał Elżbieta Zawacka .ps. - „Zo” Cichociemna, wątek tarnogórski
W Tarnogórskim Centrum Kultury odbyła się prelekcja poświęcona życiu Elżbiecie Zawackiej „Zo”. Dr. Katarzyna Minczykowska – Targowska, przybliżyła nam historię jedynej kobiety wśród Cichociemnych, uczestniczki Powstania Warszawskiego oraz Kurierki Komendy Głównej Armii Krajowej do Sztabu Naczelnego Wodza w Londynie. Po prelekcji odbył się pokaz filmu dokumentalnego „ Elżbieta Zawacka. Miałam szczęśliwe życie”. w reż. Marka Widarskiego oraz promocja książki „Cichociemna. Generał Elżbieta Zawacka Zo” dr Katarzyny Minczykowskiej – Targowskiej. Zarówno w filmie, jak i w książce pojawia się kilka wątków tarnogórskich.
Generał Elżbieta Zawacka urodziła w 1909 roku, pochodziła z Torunia, który był pod zaborem Pruskim w czasach jej dziećiństwa. W domu rodzinnym porozumiewano się w języku niemieckim, ta umiejętność przydała się Elżbiecie Zawackiej pózniej w działaniach konspiracyjnych. Jednak szkołę podstawową i gimnazjum kończyła już w wolnej Polsce. Po ukończeniu studiów matematycznych na Uniwersytecie Poznańskim w 1930 r. uzyskała absolutorium. Rok pózniej przebywała ona na pierwszym obozie Przysposobienia Wojskowego Kobiet, na którym ukończyła wstępny kurs instruktorski. W latach 1936 – 1939 Elżbieta Zawacka pracowała jako nauczyciel w gimnazjum żeńskim w Tarowskich Górach. Uczyła tam córki działaczy polnijnych w Niemczech m.in. w tzw. Liceum Raciborzanek mieszczącym się w dzisiejszym I Liceum Ogólnokształcacym im. Stefanii Sempołowskiej. Zawarte w Tarnowskich Górach znajomości i kontakty przydały się pózniej podczas działalności konspiracyjnej. W 1937 roku Zawacka uzyskała najwyższy stopień instruktorski PWK. Rok pózniej została komendatką Rejonu Śląskiego PWK kierując pracą 19 śląskich powiatów. Po wybuchu wojny została żołnierzem podziemia, przyjęła pseudonim „Zelma” i wróciła na Śląsk. Pełniła ona funkcję szefa łaczności w Komendzie Podokręgu SZP - ZWZ.
Pod koniec 1940 roku przybywa do Warszawy, tam przyjmuje ps. „Zo” po swojej bratowej Zofii. Działała jako kurierka Komendy Głównej Armii Krajowej. W okupowanej Europie stała się jedną z dwóch Polek w historii Wojska Polskiego awansowanych na stopień genrała brygady. Była organizatorką szlaków zachodnich, przekraczała granice posługując się fałszywymi dokumentami ponad sto razy przenosząc pocztę, meldunki, pieniądze. Gen. Zawacka miała swoje sposoby przykładowa szczotka do włosów czy klucz do drzwi, służące za skrytkę przenoszenia poczty. W lutym 1943 roku wyruszyła jako emisariuszka Komendanta Głównego AK przez Niemcy Francję, Andorę, Hiszpanię i Giblartar do Sztabu Naczelnego Wodza w Londynie. Elżbieta Zawacka „Zo” pojechała do Londynu z prywatną misją, pragnęła uregulowania spraw kobiet żołnierzy w Polsce, przekonała dowódzce. Powróciła stamtąd kilka miesięcy pózniej skacząc na spadochronie do okupowanej Polski jako cichociemna. Zagrożenie aresztowaniem spowodowało, że została objęta kwaranntaną, wstępując do zakonu elżbietanek w Szymanach. W lipcu 1944r. uciekła z klasztoru biorąc udział w Powstaniu Warszawskim. Działała w Wojskowej Służbie Kobiet (WSK). Działając w WSK brała udział w Powstaniu warszawskim, a po kapitulacji przedostała się do Krakowa skąd koordynowała działalnością kurierską na trasach prowadzonych do Szwajcarii. W pażdzierniku tego samego roku została mianowana kapitanem, a następnie majorem Wojska Polskiego. Po wojnie 1946r. ukończyła II fakultet Pedagogika społeczna i rozpoczęła prace nad doktoratem. Podjeła prace nauczycielki w Łodzi, Toruniu i Olsztynie. Aresztowana w roku 1951roku przez UB, skazana na 10 lat ciężkiego więzienia w Fordonie, Grudziądzu, Bojanowie. Powróciła do szkolnictwa w roku 1965r., mimo to ciągle obserwowana przez UB/SB. Po ukończeniu habilitacji nauk humanistycznych, przyjęła propozycje pracy na Uniwersytecie Gdańskim, stamtąd przeniosła się do rodzinnego Torunia, gdzie została zatrudniona na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Póżniej organizowała Zakład Andragogiki na Wydziale Nauk Humanistycznych UMK w Toruniu, gdzie pracowała do 1978 roku. Była współzałożycielką Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej oraz inicjatorką powstania Fundacji „Archiwum Pomorskie AK”.
Elżbieta Zawacka zmarła 10 stycznia 2009 r. w Toruniu, jako prawie 100 letnia „Cichociemna”. Została pochowana na cmentarzu św. Jerzego w Toruniu z honorami wojskowymi godnym generałom Wojska Polskiego, którym została mianowana przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego w 2006 r.
Bohaterka „Zo” nie jest kojarzona z Tarnowskimi Górami, mimo to wśród starszych tarnogórzan udało się dotrzeć do wspomnień o uczenicach gen. Elżbiety Zawackiej. Fundacja Przyjaciół Edukacji i Kultury „Tarnowicyt” postara się odtworzyć wątek tarnogórski z życia kurierki.
"Biografia a sztuka" -Jacek Malczewski
Biografia a sztuka” - Wokół symbolizmu Jacka Malczewskiego
Muzeum Tarnogórskie tegoroczne spotkania wiosenne poświeciło tak zacnemu artyście jakim jest Malczewski, przybliżała tajemnice jego życia i twórczości kierownik Działu Sztuki Muzeum Górnośląskiego prof. Agnieszka Bartków.
Malarz i rysownik, czołowy reprezentant Młodej Polski zwany ojcem symbolizmu w polskim malarstwie w przełomie XIX i XX wieku. Urodzony w Radomiu w 1854 r., zmarł 1929 r. w Krakowie. Zasadniczy wpływ na ukształtowanie osobowości i światopogladu Malczewskiego, miał jego ojciec Julian który wpoił synowi idee patryiotyzmu wyrażone najpełniej w literaturze romantycznej. Edukacja Jacka Malczewskiego rozpoczęła się w 1872 r. w Krakowie u L. Piccarda zaczął pobierać lekcje rysunku w Szkole Sztuk Pięknych. W 1873 r. za radą Jana Matejki podjął regularny tok studiów u Łuszczkiewicza i F. Szynalewskiego. Malczewski, który pisał, że już jako dziecko miał bardzo silne poczucie własnej niepowtarzalnej indywidualności, by nie rzec wyjatkowości, obawiał się również że zapatrzony w swą wizję Matejko kształci go na kontynuatora własnego malarstwa. Warsztat artystyczny doskonalił w latach 1876-1877 w paryskiej Ecole des Beaux-Arts. W Paryżu artysta próbuje samookreślać się w nurcie malarstwa. Zaczyna tworzyć obrazy zgodne z jego odczuciami. W 1879 ukończył w macierzystej uczelni rozpoczęty kurs kompozycji w klasie mistrzowskiej Matejki. Malarstwo Matejki odcisnęło piętno na wyobrażnię Malczewskiego i wraz z poezją wielkich romantyków oddziałało formotwórczo na patriotyczno - historyczny nurt jego twórczości. Jednakże w listach do ojca pisze: „ … chcę inaczej malować jak Matejko, jak wszyscy mistrze świata, chcę malować świat żyjący, rzeczywistość, prawdę … .” Na przełomie lat 1885-86 Malczewski odwiedza Monachium, tam podciąga się w technice. Oddziaływał na niego monachijki naturalizm, najbardziej tam agresywny wówczas podobnie jak w Polsce nurt artystyczny. Od tego momentu Malczewski bardziej śmiało „ ...używa pociągnięcia pędzla, który z równą swobodą okreslał ogólną formę przedmiotu, jak finezyjny szczegół. Wzbogacił i urozmaicił poprzednie kompozycje oraz gamę barw i bardziej związanie koloru ze światłem ...”. Zaczyna coraz cześciej malować pejzaże, były one zawsze przedmiotem jego obrazów, ale teraz ale teraz oprócz przyrody, dominuje kompozycja figuralna. Anioł i pastuszek (1902).
Przełom symbolistyczny w sztuce Malczewskiego, zbiegł się w czasie z okresem najbardziej dynamicznych przemian w sztuce polskiej. Malczewski znajduje styl i stopniowo realizuje koncepcję sztuki, która miałaby wyrazić „duszę świata całego i całej ludzkości” oraz „uczucia własne” artysty. Malczewski wszystkie dotąd rozproszone tematy i wątki sztuki zintegruje w całość. Zarówno te motywy folkorystyczne, antyczne, tematy biblijne, patriotyczno - narodowe, autoportety, portrety oraz pejzaże.
Romantyczny - mesjanizm na stałe zagościł w obrazach artysty. Najbardziej bezpośredni i najgłębszy wyraz znalazły w Melancholii (1890-1894), impulsem była twórczość Słowackiego. Melancholia to obraz w całości fantastyczny i wizjonerski, a przecież konkretny w szczegółach i pełen powagi. Znaczący w podziale obszarów kolorystycznych, ekspresyjny w perspektywicznych ujęciach. Przedmiotem syntezy Malczewskiego jest w stulecie upadku Polski cały wiek niewoli. Czas ponawianych przez kilka pokoleń i daremnych walk o wolność zostaje ujęty w parabolę życia ludzkiego od dzieciństwa przez dojrzałość, ku smierći. Tłumna akcja przedstawionego dramatu rozwija się od strony lewej, z obrazu ustawionego na sztaludze w głębi atelier, zawężla w centrum, wycisza po prawej, pod uchylonym oknem pracowni artysty. Na prawym jej skraju widnieje postać kobieca w czarnych szatach, stoi w świetlistym widoku ogrodu jest symbolem upragnionej wolności, a niesionym w tę stronę tłumem i pogrążonym w marzeniu przed rozpoczętym obrazem artysty. Postać ta ma dwoistą naturę zarówno Melancholii i Śmierći.
Kolejnym dzieło symoboliczne Malczewskiego to Błedne koło ( 1895-1897), fantastyczna scena, rozgrywa się we wnętrzu którego przestrzeń określona jest niejasno. Bohaterem „śniącym na jawie” jest chłopięcy malarczyk, spoglądający ze szczytu podwójnej drabiny na wirujący wokół krąg splecionych ze sobą postaci. Wcielają one różne i przeciwstawne doświadczenia ludzkiej egzystencji: po lewej - zmysłowe upojenie, radośc i witalizm, po prawej - niepokój, cierpienie walka a nawet śmierć. Na styku tych przeciwieństw, u góry malarczyk widzi również siebie, u dołu dwie części spina ponury starzec (wspomnienie mityczne panującego nad czasem Kronosa). Dziecko symbolizuje tu artystę, podkreślając takie cechy jak wrażliwość, intuicja, dobro. Drabina to znany symbol duchowej ewolucji i wznoszenia się ku transcendencji, lecz wpisana w koło podwójna drabina sygnalizuje odwieczne nastepstwo wzlotu i upadku, winy i kary.
Malczewski w swych obrazach często ukazuje swoje muzy, w różnych obliczach jak w Natchnieniu malarza (1897). Muza widniejąca na obrazie to kobieta w łachmanach z odrzuconą na plecach koroną ze słomianych powróseł i bańką mydlaną w ręku. To przerażające widmo, pojawiające się jak wyrzut sumienia, to druga muza Malczewskiego – domagająca się głosu Polonia. Nie bez powodu malarz, tak bardzo przypomina malarza przed sztalugą z Melancholii.
Tworząc malarskie wyobrażenie śmierći, Malczewski nie korzysta z gotowych wzorców. Punktem wyjścia jest mit grecki i jego sens filozoficzny oraz analogia między śmiercią a snem. Thanatos (1898) jest obrazem kojarzącym się nie tyle ze Śmiercią, ale powrotem do źródeł, odzyskaniem raju utraconego, symbolizowanego przez dom rodzinny i krainę dzieciństwa. Ojczyzna była dla Malczewskiego dobrem najważniejszym, tak powtarzał swoim studentom na Akademii, mówił: „Gdybym nie był Polakiem, nie byłbym artystą”. Wartości patriotyczne i religijne zaszczepiła w nim rodzina, szczególnie umiłowany ojciec Julian.
1) Błędne koło
2)Melancholia
3))Thanatos
„Jakie byłyśmy, jakie jesteśmy...” - Józefa Bramowska senator II RP
Spotkanie z okazji nadania 100 lecia praw wyborczym kobietom z cyklu „Jakie byłyśmy, jakie jeśteśmy” o senator Józefie Bramowskiej, odbyło się pod koniec lipca w restauracji - winiarni „Sedlaczek” w Tarnowskich Górach. O niezłomnej kobiecie opowiadały wnuczka Apolonia Sobieraj oraz organizatorka spotkania Alicja Kosiba - Lesiak.
Jedną z przedstawicielek na Górnym Ślasku jest Józefa Bramowska, córka Tomasza i Barbary Batsch z domu Przybyłek, urodziła się 10 marca 1860 roku we wsi Żyglinek. Edukacja Bramowskiej trwała krótko bo zaledwie 4 lata szkoły powszechnej, do której uczęszczała w rodzinnej wsi, następnie swoją wiedzę uzupełniała we własnym zakresie. Po śmierci ojca jako ośiemnastolatka, zaczęła pracę w Kopalni Pasieki, wydobywając rudy pracując tym samym na utrzymanie swoje i matki. Póżno wychodzi za mąż, za Piotra Bramowskiego, rolnika z Żyglinka. Zostaje matką pięciu synów, doskonale potrafi pogodzić rolę matki, gospodni domowej oraz działaczki społecznej. Ma olbrzymie wsparcie w mężu, który jest kochającym ojcem i mężem. Dodatkowo bardzo mocno motywował ją i wspierał w działaniach społecznych.
Jóżefa Bramowska działalność społeczną rozpoczęła od propagowania polskiego czytelnictwa. Założyła w 1909 roku Towarzystwo Kobiet w Żyglinie, jego celem było edukacja, urządzenie czytelni oraz pomoc dobroczynna.
W 1914 roku zostaje aresztowana za wygłoszenie patriotycznej mowy podczas wiecu kobiet w Bytomiu, 5 lat pózniej historia się powtarza znów zostaje aresztowana, tym razem za działalność na rzecz przyłączenia Górnego Śląska do Polski. W trakcie pobytu w więzieniu modli się do Boga „ … Dzięki Ci Boże za to, że pozwoliłeś mi tu siedzieć. Dzięki Ci za te chwile odpoczynku, pierwsze w moim życiu, tak bardzo ich potrzebowałam. ….”.
Po I wojnie światowej wznowiła Towarzystwo Kobiet, tym razem pod nazwą Towarzystwo Polek. Wkrótce objęła funkcje przewodniczącej Zarządu Powiatowego. W 1920 r. była organizatorką I powiatowego Zjazdu Polek, który odbył się w Tarnowskich Górach. Już rok później wzięła udział w Sejmiku Towarzystwa Polek w Gliwicach. Dwukrotnie wybrana na senatora RP, pierwszy raz w 1928, a kolejny 1935 roku.
Na zjeżdzie gospodyń wiejskich w Częstochowie w 1928r. Maria Karczewska „Nowoczesnej gospodyni wiejskiej” najtrafnie scharakeryzowała tę niezwykłą kobietę „ …Wśród kilkudziesięciotysięcznej rzeszy zebranych z całej Polski gospodyń wybujała się postać okazała, wyprostowana jeszcze mimo podeszłego wieku, z wyrazistą głową okoloną czepkiem, okrytą lużno zarzuconą chustka, według ślaskiej mody odwiecznej. Niepodobno było przejść obok niej obojętnie, a gdy zaczęłam z nią rozmowę, ogarnął mnie czar jej osobowości tak bardzo odrębnej...”.
Zaznaczyć trzeba jedno, że na każdym spotkaniu Józefa Bramowska pokazywała się w chłopskim, odświętnym tradycyjnym stroju, nie wstydziła się swojego wieśniaczego pochodzenia. Tradycja, dom rodzinny, religia były dla niej fundamentem. Strój chłopski tylko podkreślał jej charakter, dodawał jej charyzmy i odwagi. Strój chłopski to szara suknia, latem białe jasne chusty, od święta: czerwona chusta zwana purpurką, na szyji zawieszona zawsze wstążka przy niej krzyżyk, nieodłączny sznur czerwonych korali.
1936 roku na zjeździe członków powstańców śląskich, w swoim przemówieniu zwróciła uwagę na konieczność ścisłej współpracy organizacji powstańczych i kobiecych na rzecz Ojczyzny. We wrześniu 1939 roku, gdy Śląsk był zajęty przez Niemcy Bramowska została aresztowana. Od więzienia i obozu koncentracyjnego uratował ja zły stan zdrowia i podeszły wiek. Józefa Bramowska zmarła we własnym domu 24 października 1942 roku w Żyglinie, tam zostaje pochowana. Za swoje zasługi zostaje uhonorowana, m.in.: Krzyżem Niepodległości, Krzyżem Oficerskim Orderu Polonia Restituta oraz Srebrnym Krzyżem Zasługi.
Gwarek opróżnia skrzynie - SMZT
"Gwarek opróżnia skrzynie"
Gwarki są jedną z największych imprez kulturalnych w regionie tarnogórskim od kilkudziesięciu lat. Organizowane od 1957 roku, nawiązują do przywileju nadanego Tarnowskim Górom w roku 1599, na mocy którego gród gwarków miał prawo do urządzania „zabaw i komedyj” podczas jarmarku w niedzielę po świętym Idzim. Organizatorem Dni Gwarków w latach 1957-1988 było Stowarzyszenie Miłośników Ziemi Tarnogórskiej.
Stowarzyszenie Miłośników Ziemi Tarnogórskiej wypuściło w obieg serie plakatów z lat 1957-1988. Pierwszy plakat namalował w 1957 r. Alozy Gołka, kierownik sekcji plastycznej Stowarzyszenia. Ostatni plakat z 1988 r. zlecono z kolei firmie Polmarket. „Dokumentują one szmat tarnogórskiej historii. Można powiedzieć, że to prawdziwe dzieła sztuki” - dodaje Mariusz Gąsior. SMZT promuje sprzedaż swoich plakatów w formie spotu filmowego, któremu nadano tytuł „Gwarek opróżnia skrzynie”. Wystąpili w nim dwaj członkowie zarządu organizacji Mariusz Gąsior oraz Sławomir Ziemianek. Plakaty można nabyć w siedzibie Stowarzyszenia Miłośników Ziemi Tarnogórskiej mieszczącej się przy ul. Gliwickiej 2 w Tarnowskich Górach. Wykaz plakatów przeznaczonych do sprzedaży znajduje się na stronie Stowarzyszenia. Wkrótce będzie je można nabyć również drogą elektroniczną.
Na uznanie zasługuje SMZT za wydanie profesjonalnych plakatów gwarkowskich na wszystkie Dni Gwarków. Autorami często byli twórcy miejscowi, ale też uznani artyści polscy. Podziw budzi konsekwencja, z jaką zlecano te zadania dobrym a nawet wybitnym twórcom. Projekt pierwszego, powtarzanego na kolejne dwa święta, był tarnogórski architekt Alojzy Gołka, kierownik sekcji dekoracyjnej Stowarzyszenia. Motywem głównym była wieża Gwarków i herb miasta. Aż 8 projektów plakatu wykonał tarnogórski artysta grafik, absolwent krakowskiej ASP, Jan Szleger (lata 1960, 1962-1966 i 1972, 1978). Zajmował się reklamą i wystawiennictwem, elementów dekoracyjnych na Dni Gwarków. Jeden z plakatów (1961) wykonał Bolesław Kalke, artysta grafik, malarz, rysownik, także twórca dekoracji gwarkowskich. Następnie projektowali artyści: Marek Mosiński z Ustronia, tworzący anegdotę wyrażoną krzyczącymi barwami (1967), Stanisław Kluska, profesor i prorektor katowickiej ASP (1968), następnie Werner Lubos – członek SMZT, tarnogórski artysta malarz (1969), Zenon Moskwa, malarz, scenograf, pedagog, kierownik Centrum Scenografii w Katowicach (1970), Eugeniusz Rzeżucha (1971).
Czołowy przedstawiciel intelektualnego dowcipu rysunkowego, tarnogórzanin Henryk Lis wraz z W. Lubosem (1973) przedstawili na owym plakacie gwarkowskim Dzwonnice Gwarków zbudowaną z historycznych miejskich i górniczych pieczęci. Jan Dubiel, plakacista, grafik książkowy, malarz, pedagog katowickiej ASP (1974), Maria Komorowska (1975), Tomasz Jura (1976) wybitny, znany w całej Europie plakacista i satyryk, grafik, rysownik prasowy, profesor katowickiej ASP, A. Josefowski - Łuczyński to autor kolejnego plakatu promującego “Gwarki” w roku 1977 r. ukazuje on dwóch górników rozwijających kołowrotem wielobarwne płótno, symbol otwartości miasta. To nawiązanie do kulturowej tolerancji jaką Tarnowskie Góry, jako ośrodek miejski, reprezentowały już w pierwszej połowie XVI w. Warto przy tej okazji wiedzieć, że miasto budowali górnicy posługujący się aż trzema językami: polskim, czeskim i niemieckim. Kolejny artysta Marian Pałka (1979-80), znany śląski malarz, członek grupy ARKAT, Marek Wroński (1983,1984) szef Instytutu Tarnogórskiego zaprojektował plakat z okazji 300. rocznicy wizyty w mieście gwarków króla Jana III Sobieskiego, który zmierzał z odsieczą wiedeńską, odnoszący się do tego wydarzenia. Mimo, że miasto znajdowało się wówczas pod panowaniem Habsburgów, polski król był witany tu niczym rodzimy bohater. Jak głosi przekaz, król miał nocować w budynku “Sedlaczka”, najbardziej wówczas okazałej kamienicy w mieście. Następnymi plakatami, które się ukazały były chronologicznie L. Szczurek (1985), Z. J. Sajdakowie (1986), Marian J. Piwko (1987), ilustrator książek, m.in. „Stawiam na Tolka Banana”. ukazuje nam jak należy biesiadować. Plakat przedstawia trzech sympatycznych biesiadników. Ostatni plakat z 1988 r. zlecono firmie Polmarket. Jedyny projekt opatrzony nazwą firmy, a nie nazwiskiem autora. Nawiązuje on do niezwykle ważnej i dla miasta i naszego regionu daty – 200. rocznicy uruchomienia na obecnych terenach Tarnowskich Gór, pierwszej maszyny parowej systemu Newcomen. Plakat uzmysławia, iż cała maszyneria zainstalowana była w kilkukondygnacyjnym budynku. Maszyna obsługiwała aż dwa szyby na raz i była jak na owe czasy cudem techniki. Wkrótce po jej uruchomieniu do Tarnowskich Gór zaczęła przyjeżdżać elita świata polityki, kultury i nauki.
Wszystkie te dzieła sztuki podsumowują trzy dekady artystycznej działalności śląskich i polskich artystów, dla których miasto Tarnowskie Góry zawsze odgrywało ważną rolę w życiu. Zapowiadały ważne coroczne wydarzenia jakimi są "Dni Gwarków" w latach 1957-1988. Zarówno wydarzenia historyczne i kulturalne przeplatały się na plakatach ukazując ich piękno, warto nabyć te unikatowe dzieła.
"...Bez meldunku " Barbary Mróz
Miasto Tarnowskie Góry jest nie tylko dla rodowitych tarnogórzan, ale również dla przyjezdnych z innych przepięknych okolic, którzy dzielą z nami kawałek podłogi i tworzą historię po cichu w domowych zaciszach.
Organizatorką projektu "...Bez meldunku" jest Karolina Korosiewicz, która jest spoiwem i siłą napędową przedsięwzięcia. Projekt tarnogórski „ ...Bez meldunku” to druga wystawa, która nie jest galerią. Przeznaczony jest zarówno dla tych którzy mają solidne wykształcenie artystyczne, ale przede wszystkim rzemieślników i pasjonatów swojego warsztatu. Zadomowioną lokatorką w ...bez meldunku miasta Tarnowskie Góry jest malarka Barbara Mróz.
"....Od snu do ...bez meldunku", tak się to wszystko zaczęło. Najpierw opisywała sny tarnogórzan w projekcie ...mój sen. Jedną z właścicielek snów była Anna Siemomysła ze Śląskiego Klubu Fantastyki w Katowicach. Pani Anna wraz z innymi pisarzami ukończyła 13 opowiadań do obrazów Barbary Mróz. Powstanie także album według projektu Wojciecha Libnera.
Pomysł zrodził się już w głowie malarki dobre kilka lat temu, czekał i dojrzewał na projekt "...bez meldunku" Karoliny Korosiewicz. W czasie trwania Gwarków - 7 września, odsłonimy 13 obrazów Barbary Mróz, przedstawiają one miasto i architekturę Tarnowskich Gór z przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. W trakcie wieczornego spotkania czas i ruch będą odgrywały ważną rolę. Klucznik, w którego rolę wcieliła się Karolina, jest trochę szaleńcem i chciałby otwierać drzwi w zakamarkach czasu. Poszukał zegarmistrza Pana Andrzeja Krawczyka wraz z Pracownią Endiego, który stworzył drewniany zegar. Jego wskazówki robią psikusa i wracają do miejsc z dawnych lat, takich jak Synagoga czy Plac Ziemniaczany z obrazów Basi. Stanowi to symbol przemian.
Manufaktura Andrzeja Krawczyka to swoista forma rękodzieł drewnianych zegarków, które odzwierciedlają wrażliwość drugiej osoby, ale przede wszystkim precyzje i nowoczesność rzemiosła.
Trzynaście wizji Tarnowskich Gór ukazują piękno miasta przejawiające się w architekturze. Malowane są intuicyjnie na podstawie wizji w głowie Basi oraz szkiców i fotografii z dawnych lat (dot. obrazów z przeszłości). Artystka malując obrazy używa głównie niebieskiej kolorystki oraz pastelowej, na obrazach można dostrzec ruch, ale stonowany. Barbara Mróz maluje techniką olejną na swój własny sposób, traktuje bowiem oleje jak akwarele. Nie stosuje oleju lnianego, używa terpentyny balsamicznej jak wody, tak by uzyskać lekki akwarelowy efekt. Sama zbija ramy, naciąga kolorowe płótna – stają się jej bazą twórczą w trakcie tworzenia obrazu. Trzy sfery czasowe, w których ukazane są obrazy: przeszłość: obraz Synagogi - gdzie wzór płótna stał się częścią obrazu. Teraźniejszość - Pałac Kawalera w Świerklańcu – główne schody Pałacu, oddają klimat dawnych czasów oraz tajemnicza Kobieta - muza stała się inspiracją dla autorki, zgadnijcie kto to?. Tarmilo - jedyny obraz z przyszłości, bardzo ważny dla mieszkańców Tarnowskich Gór. Całkowity czas powstania obrazów do projektu „ ...Bez meldunku” trwał dokładnie rok.
Barbara Mróz pochodzi z Grudziądza z wykształcenia jest technikiem litografem oraz dyplomowaną artystką z Uniwersytetu Warmińsko - Mazurskiego w Olsztynie. Później wyjechała na studia do Edynburga, gdzie pracowała. Od 2009 roku mieszka w Tarnowskich Górach, początkowo malowała na zamówienie. Od kilku lat bierze czynny udział w projektach tarnogórskich.
Tajemniczy świat artystki porwie nas w zaczarowane, wręcz baśniowe miejsca miasta Gwarków wieczorową porą. Przeniesie do przeszłości, umożliwi konwersacje z pasjonatami sztuki i historii.
Subskrybuj:
Posty (Atom)
-
Tarnogórskie spotkanie z panem Adamem Borowskim odbyło się w grudniu ubiegłego roku na zaproszenie Klubu Gazety Polskiej, w salce Opoka ...
-
Miasto Tarnowskie Góry jest nie tylko dla rodowitych tarnogórzan, ale również dla przyjezdnych z innych przepięknych oko...